Czarnobyl to straszne i ciekawe miejsce
35 lat temu, w nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 r., w wyniku przegrzania reaktora doszło do wybuchu w elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Była to największa katastrofa w historii energetyki jądrowej i jedna z największych katastrof przemysłowych XX w. Z tej okazji „Radzyńskie Spotkania z Podróżnikami” zaprosiły do Galerii „Oranżeria” Radzyńskiego Ośrodka Kultury na wystawę fotografii Adama Palucha pt. „Czarnobyl z bliska”. Wernisaż, który odbył się 26 kwietnia 2021 r., z racji pandemii koronawirusa miał charakter on-line i był transmitowany na kanale YouTube Telewizji Radzyń.

Wernisaż miał charakter rozmowy, którą poprowadził Robert Mazurek. W jej trakcie można było obejrzeć fotografie zaprezentowane na wystawie. Ich autorem jest pochodzący z Białej Podlaskiej fotograf Adam Paluch. Są szokujące i dają do myślenia. Od katastrofy reaktora nr 4 w Czarnobylu minęło 35 lat, jednak w tamtym rejonie czas stanął w miejscu.
Obraz apokalipsy
– Lubię jeździć na wschód, dlatego chciałem zobaczyć na żywo obraz apokalipsy. Do wyjazdu zainspirował mnie blog pewnej kobiety, która niegdyś mieszkała w okolicach Czarnobyla. Nie bez znaczenia była też lektura książki Swietłany Aleksijewicz „Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości”. Trzecim powodem był niesamowity film „Nierozłączni”. Każdy, kto go obejrzał, chce odwiedzić Czarnobyl – powiedział A. Paluch. Dopiął swego w 2017 r., kiedy to w okolice Czarnobyla pojechał w zorganizowanej grupie. – Spędziliśmy tam pełne trzy dni. Jedliśmy w miejscowej stołówce. Czarnobylska Strefa Wykluczenia jest od ponad dekady zamknięta i pilnie strzeżona przez wojsko. Rozciąga się na ok. 60 km. Nie wpuszcza się do niej osób przed 18 rokiem życia. Funkcjonariusze sprawdzają każdego, kto chce przekroczyć jej granice. Pytają o cel – dodaje fotograf.
Podłoga pełna poezji
Adam Paluch w czasie wyprawy odwiedził miejscowości Czarnobyl i Prypeć. – Ta pierwsza to wioska oddalona od elektrowni o 8 km. Z kolei miasto Prypeć jest położone na północ od reaktora. W chwili awarii mieszkało w nim prawie 50 tys. ludzi. Zostało stworzone z myślą o pracownikach elektrowni i ich rodzinach. Miało przed sobą świetlaną przyszłość. Swoim rozwojem i infrastrukturą wyprzedzało cały Związek Radziecki o kilkanaście lat. Były tam szerokie asfaltowe ulice, wieżowce, różne szkoły, teatry, kina, baseny, szpitale, biblioteki, parki i ogromny dom kultury – wylicza A. Paluch. Brakowało tylko kościołów, gdyż Prypeć było miastem ateistycznym. Skupiał młodych, wykształconych ludzi. Gwarantował im dożywotnią pracę i życie w bardzo dobrych warunkach. Pracownicy elektrowni mieli długie urlopy i zakładowe ośrodki wypoczynkowe.
– Na kilku zdjęciach zaprezentowanych podczas wystawy widać wesołe miasteczko. Miało być otwarte 1 maja 1986 r. w święto pracy. Fotografia z trzema fotelami i „kwiatkiem” na tle okna jest jednym z najlepszych zdjęć z tej wyprawy. Przedstawia poczekalnię szpitala, do którego trafiali poszkodowani w katastrofie. Ogromne wrażenie zrobił na mnie także Dom Kultury „Energetyk”. Jego rozmach jest porażający. Podłogi w bibliotece do tej pory pokrywa warstwa książek. Zdjęcie przedstawiające to miejsce nazwałem „Podłoga pełna poezji” – opowiada fotograf podczas prezentacji poszczególnych fotografii.
Cisza, która zmusza do myślenia
– Największe wrażenie w Czarnobylu robi cisza. Zmusza do myślenia i krzyczy. Każe zastanawiać się, co by było, gdyby wydarzyła się jeszcze większa katastrofa. Tam nie ma życia. Czasem widać dzikie zwierzęta. Nie ma tych, które przebywały tam w chwili wybuchu, jedne zdechły z głodu, drugie z napromieniowania, a jeszcze inne zostały zabite przez wojsko. S. Aleksijewicz wspomina w książce, że opuszczając miasto, zostawili swoim podopiecznym jedzenie na dwa dni, a wyjechali na wieczność. Mieli przecież rybki, chomiki, koty, psy, krowy... Martwego psa z tamtych czasów znaleźliśmy na szczycie wieżowca. Został jako „pomnik” tamtej tragedii. Nikt go do tej pory nie zabrał. Wybijanie zwierząt miało sens. Co by się stało, gdyby taki napromieniowany pies wyszedł ze strefy i został przygarnięty przez ludzi? Byłby dla nich zagrożeniem. Podobnie było z krowami, które żywiły się trawą pełną szkodliwych pierwiastków przenikających nawet do mleka – tłumaczy A. Paluch.
Zaprzepaszczone nadzieje
Po wybuchu w elektrowni wszystkich okolicznych mieszkańców ewakuowano poza strefę zagrożenia. Na początku nie mówiono, o co chodzi, ale ludzie szybko się domyślili. – Wszystko zostało zaprzepaszczone w ciągu kilku sekund. Ludzie, którzy byli wykształceni i przygotowani do pracy przy elektrowni, znaleźli się w barakach. Inni otrzymali schronienie u rodzin. Ich życie zostało zniszczone. Praca i mieszkanie przy elektrowni miały zapewnić dostatni byt, a wybuch wszystko zniweczył. Do likwidacji skutków awarii zgłosiło się wielu ochotników. Napromieniowane budynki zakopywano pod ziemią. Taka metoda jest stosowana do dziś, gdyż uważa się ją za najskuteczniejszą – wyjaśnia rozmówca, dopowiadając, że ochotnicy wierzyli, iż uda im się wrócić do swoich domów. Ofiarnie pracowali nad likwidacją szkód. Z atomem łączyli ogromne nadzieje. Adam Paluch wspomina, że przedmioty, które fotografował, takie jak meble czy fortepiany, były zniszczone przez samych likwidatorów. Wśród nich było także wojsko. – Żołnierze robili to celowo, aby dawni mieszkańcy nie mieli do czego wracać, a pozostawione dobra nie stały się łupem złodziei. Na wielu zdjęciach widać biały pył. To proszek, którym neutralizowano wszystkie dostępne powierzchnie. Podczas pobytu w Czarnobylu poznałem starszą kobietę, która mieszkała tam jeszcze przed wybuchem. Wróciła na miejsce kilka miesięcy po awarii, mówiąc: „Jak mam umrzeć, to u siebie”. Jest wyprostowana, radosna, śpiewa... Żyje z nędznej renty oraz z tego, co otrzyma od turystów i warzyw ze swojego ogródka – mówi fotograf, wyjaśniając, że chodzenie po strefie nie stanowi zagrożenia dla organizmu ludzkiego. Należy jedynie zachowywać środki ostrożności.
Adam Paluch przywiózł z Czarnobyla prawie 500 zdjęć, które systematycznie publikuje na swoim facebookowym profilu. Część z nich ukazała się w wielu czasopismach. O swoich doświadczeniach opowiada długo i ciekawie. Kwituje je jednym zdaniem: Czarnobyl to straszne, ale zarazem ciekawe miejsce.
Po zakończenie rozmowy Robert Mazurek wręczył gościowi pamiątkowy medal „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami”.
Na „Radzyńskie Spotkania z Podróżnikami” zaprosili: Burmistrz Radzynia Podlaskiego Jerzy Rębek oraz Starosta Radzyński Szczepan Niebrzegowski, a także organizatorzy – Radzyńskie Stowarzyszenie „Podróżnik” i Radzyński Ośrodek Kultury. Sponsorami wydarzenia byli: firma drGerard, Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych, Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Radzyniu Podlaskim oraz Klubokawiarnia Ursa. Patronat nad cyklem sprawuje ogólnopolski miesięcznik „Poznaj Świat” oraz portal Kocham Radzyń Podlaski i Telewizja Radzyń.
Robert Mazurek
Data publikacji: 28.04.2021 r.