Nie ma jednej Macedonii
Wywiad Roberta Mazurka z pilotką i organizatorką wycieczek, podróżniczką Justyną Mleczak, autorką książki „Macedonia Północna. W rytmie oro”
Dlaczego wybrałaś akurat Macedonię, a nie Albanię, Chorwację czy Bośnię?
Tak naprawdę najpierw była Albania. I Albania trochę wybrała mnie. Po raz pierwszy w Macedonii znalazłam się w lipcu 2015 roku i był to zaledwie krótki przystanek w drodze do Vlory w Albanii, dokąd wybierałam się na wakacje. Macedonia zafascynowała mnie do tego stopnia, że po powrocie z Bałkanów natychmiast złożyłam dokumenty na studia magisterskie na kierunku bałkanistyka. Równolegle otrzymałam propozycję pracy w charakterze przewodnika w Albanii. Tak zaczęła się moja bałkańska historia. W 2016 roku trafiłam na pierwszy sezon turystyczny do Albanii oraz rozpoczęłam badania terenowe w Macedonii. I zostałam do dziś.
Większość z nas nie ma skojarzeń dotyczących Macedonii. Powiedz, z czym Tobie kojarzył się ten kraj zanim odwiedziłaś go po raz pierwszy?
Z niczym. Macedonię znałam jedynie z historii starożytnej, a i to w niewielkich skrawkach, związanych głównie z najwybitniejszymi przedstawicielami dynastii macedońskiej – Filipem i Aleksandrem. Niesamowite bogactwo kulturowe Macedonii, zarówno krainy geograficznej, historycznej, jak i współczesnego państwa, odkryłam nawet nie w momencie moich pierwszych odwiedzin, a po powrocie do Polski. Informacje o współczesnej historii tego kraju, a tym bardziej o jego losach po roku 1991 (rozpadzie Jugosławii, której Macedonia była częścią) zarówno dziesięć lat temu, jak i obecnie, nie są wcale łatwe do znalezienia. Wiele mówi choćby to, że po wpisaniu w wyszukiwarkę Google hasła „Macedonia” moja strona internetowa jest w zasadzie jedynym wynikiem, innym niż oferty biur podróży.
We wstępie do książki napisałaś, że nie ma jednej Macedonii. W związku z tym, której z nich jest ona poświęcona?
Może najpierw rzucę trochę światła na dość enigmatyczne stwierdzenie, że nie ma jednej Macedonii. Jak wspomniałam wcześniej, za słowem „Macedonia” kryje się więcej niż jedno znaczenie czy jedno terytorium. Mówiąc o Macedonii najczęściej ma się na myśli albo kraj, którego konstytucyjna nazwa od 2019 roku brzmi Macedonia Północna, albo starożytne królestwo, później imperium, znane dzięki wspomnianemu już Aleksandrowi Macedońskiemu, ewentualnie północny region Grecji, czyli tzw. Macedonię Egejską. Macedonia jest także krainą geograficzną. W jej skład wchodzi Macedonia Północna (inaczej Macedonia Wardarska), zachodnia część Bułgarii (Macedonia Piryńska), północna Grecja (Macedonia Egejska) oraz niewielkie skrawki Kosowa, Albanii i Serbii. Gdybym chciała skomplikować jeszcze bardziej, mogłabym wymienić jeszcze parę innych Macedonii.
Moja książka poświęcona jest przede wszystkim Macedonii Północnej. Nie byłabym jednak w stanie opowiedzieć o współczesnym niepodległym państwie, wciśniętemu między Serbię, Kosowo, Bułgarię, Grecję i Albanię, bez odwoływania się do wielu „innych Macedonii”. Dzięki tym punktom przecięcia historia i kultura tego kraju jest tak niesamowicie bogata i fascynująca.
Macedonii nie da się przedstawić ani zrozumieć nie wspominając o konfliktach z Grecją i Bułgarią. Na czym one polegają?
To temat, któremu od ćwierćwiecza poświęcono tysiące artykułów, analiz, publikacji akademickich, a nawet całe książki, a mnie wprowadzenie do tego tematu w książce zabrało kilkadziesiąt stron – i to po bezlitosnej interwencji redaktorskiej, wycinającej wiele wątków! Jak krótko odpowiedzieć na to pytanie?
Przede wszystkim powinnam na początek wyjaśnić, jakiego rodzaju są to konflikty. Absolutnie nie chodzi tu o konflikty zbrojne, a raczej pewnego rodzaju abstrakcyjną, a dla postronnych niekiedy wręcz absurdalną dyskusję tożsamościową. Żeby zaintrygować czytelników/słuchaczy i zachęcić do przeczytania książki i własnych poszukiwań, podsumuję to tak. Grecja i Macedonia od ponad ćwierćwiecza nie mogą dojść do porozumienia, czyim przodkiem był Aleksander Macedoński. Grecja oskarża również Macedonię o kradzież swojego – antycznego, macedońskiego, jak twierdzą Grecy – dziedzictwa, poprzez samo używanie nazwy Macedonia. Dla Greków Macedonia nigdy nie była Macedonią, od lat dziewięćdziesiątych do 2019 roku używali na jej określenie tajemniczego akronimu FYROM. I to właśnie przez konflikt o nazwę kraju Macedonii zatrzaśnięto drzwi do Unii Europejskiej. Tymczasem Bułgaria, mówiąc w dużym uproszczeniu, uważa, że język macedoński jest nie niezależnym językiem, a dialektem regionalnym języka bułgarskiego. I w zasadzie – że Macedonia nie istnieje.
Dlaczego stolica Macedonii Północnej – Skopje, została ochrzczona mianem kiczowatego Disneylandu?
Kiczowatym Disneylandem nazwali Skopje dziennikarze, odnosząc się do projektu Skopje 2014. Był to propagandowy projekt, zainicjowany przez byłego premiera Macedonii, Nikolę Gruevskiego, w 2009 roku (ogłoszony w 2010). Oficjalnym celem było przeprojektowanie stolicy, tak, aby uzyskała bardziej klasyczny, nawiązujący do antyku wygląd. Z jednej strony miało to przyciągnąć do miasta turystów, z drugiej – była to wyraźna polityczna odpowiedź na konflikt grecko-macedoński oraz greckie weto w 2008 roku, kiedy to Grecja odmówiła zgody na rozpoczęcie przez Macedonię rozmów z UE, powołując się na zawłaszczanie przez Macedonię jej dziedzictwa kulturowego i fałszowanie historii. Początkowo projekt miał obejmować 20 nowych struktur (budynków rządowych, placów, mostów) i czterdzieści pomników. Do 2017 roku powstało ich łącznie 137, z czego 28 budynków, sześć wielopoziomowych garaży, trzydzieści cztery pomniki i prawie czterdzieści rzeźb, a nawet łuk triumfalny. Projekt pochłonął prawie 700 milionów euro, jednocześnie powstałe struktury wykonane są z materiałów bardzo niskiej jakości, a sam projekt okazał się ogromną aferą korupcyjną.
Skopje 2014 zmienił całkowicie miasto, które jeszcze w drugiej połowie XX wieku uchodziło za perłę europejskiego modernizmu i jego późnego nurtu – brutalizmu. Tymczasem Nikola Gruevski zarządził, aby brutalistyczne budynki z czasów Jugosławii zasłonić pseudoantycznymi fasadami. I tak, w ciągu paru lat, centrum miasta zaroiło się od udających antyczne budynków, dziesiątek pomników, nowych mostów, placów i fontann. Niestety, bardzo szybko okazało się, jak beznadziejnej jakości materiałów użyto do retuszu stolicy. „Marmur” z antycznych fasad można w zasadzie zdrapać, bo bliżej mu do styropianu niż szlachetnego kamienia.
Na szczęście turecki bazar, najchętniej odwiedzane przez turystów miejsce i na pewno jedno z najbardziej klimatycznych i urokliwych części Skopje, uniknął antycznej przemiany.
Przejdźmy teraz do łatwiejszych, a na pewno „smaczniejszych” pytań. W książce napisałaś, że w Macedonii Północnej paprykę spotkamy absolutnie wszędzie, jeśli nie na talerzu to na balkonie sąsiadów. Jakie danie zawierające tę roślinę skradło Twoje serce?
Najprostsze możliwe – szpiczaste zielone papryki, słodkawe, opiekane na piecu. Natomiast mówiąc najzupełniej szczerze, mogłabym żywić się tam wyłącznie papryką. Uwielbiam też paprykę nadziewaną mieszanką słonego sera i jajka, i tak podpieczoną na grillu. Albo chipsy z wysuszonej na słońcu ostrej papryki. I wiele, wiele, wiele innych!
Dlaczego samotne jedzenie w restauracji jest czymś dziwnym?
Z mojego doświadczenia wynika, że samotne wizyta w restauracji jest czymś niespotykanym na całych Bałkanach. To ludzie bardzo towarzyscy, ceniący wysoko więzi rodzinne, sąsiedzkie, przyjaźń. Istotną częścią kultury jest wspólne biesiadowanie, stół uginający się od potraw, którymi wszyscy się dzielą. Wyjście do restauracji z grupą Macedończyków może przeciągnąć się do późnych godzin nocnych.
A czy to prawda, że Macedończycy ważną rolę przywiązują do rytuału picia kawy?
To w zasadzie łączy się z pytaniem poprzednim. Macedończycy przywiązują wagę do bycia razem, są niezwykle towarzyscy, a przy tym nie goni ich ten wewnętrzny pęd, tak obecny w naszym życiu na co dzień. Oczywiście, jest to uproszczenie, bo absolutnie nie jest tak, że Macedończycy nie pracują – przeciwnie, wśród moich znajomych mam mistrzów tysiąca rzemiosł czy przedsiębiorczynie, prowadzące dziesiątki projektów w przerwie od pracy na pełen etat. To często ludzie niezwykle aktywni, a przy tym mający tę umiejętność zatrzymania się i spędzenia czasu z szerokim gronem przyjaciół, choćby miałaby to być właśnie, rozciągnięte od paru godzin do paru dni – spotkanie na kawę.
Na hasło „Polska” twarze Macedończyków rozpromieniają się. Skąd się to wzięło?
Najprostsza odpowiedź brzmiałaby – bo są wdzięczni Polakom za pomoc. Prawda jednak sięga znacznie głębiej. Tak, z pewnością istotny wkład w polsko-macedońską przyjaźń miały wydarzenia drugiej połowy poprzedniego wieku. Najpierw Polska przyjęła kilka tysięcy uchodźców z Grecji, w której po zakończeniu drugiej wojny światowej toczyła się wojna domowa. Wśród nich wielu było Macedończyków, dzieci i dorosłych. Kilkanaście lat później, po trzęsieniu ziemi, które spustoszyło Skopje w 1963 roku, to polscy inżynierowie pod kierownictwem Adolfa Ciborowskiego podnieśli stolicę Macedonii z gruzów. Związki te sięgają jednak znacznie głębiej i długo można o nich opowiadać, w książce wspominam zaledwie o paru z nich. Warto tu także wspomnieć o Józefie Obrębskim, etnologu, socjologu i slawiście, uczniowi Bronisława Malinowskiego, który w latach 30. ubiegłego wieku prowadził badania terenowe w Macedonii. Ich wynikiem jest imponujące dzieło, do dziś bardzo cenne źródło etnograficzne. Sam Obrębski doczekał się pomnika w Samokowie, wsi na macedońskim Poreczu, regionie, w którym prowadził badania.
Większość turystów słysząc, że w Macedonii Północnej nie ma morza rezygnuje z wyjazdu. Zatem, co takiego ma ten kraj, co rekompensuje jego brak?
Ludzi. To kraj Pięknych Ludzi. Ale żeby oprzeć się na mniej poetyckich konkretach: Macedonia przez wieki znajdowała się na skrzyżowaniu szlaków, na granicy Wschodu z Zachodem. Wszystkie te potężne imperia, niezwykłe kulturowe dziedzictwo, wpływy kulturowe z różnych kontrastujących ze sobą kręgów wciąż są tu widoczne. W architekturze, w muzyce, w kuchni. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, od antycznych stanowisk archeologicznych, mozaik i bizantyjskich fresków, przez pięknie zdobione meczety i imponujące ikonostasy, po modernistyczną, jugosłowiańską zabudowę. Mnie osobiście najbardziej zachwyca jednak natura. Macedonia będzie idealnym kierunkiem dla osób, które lubią spędzać czas w otoczeniu przyrody. Różnorodność górskich pejzaży, ukrytych wodospadów, górskich jezior, kanionów i jaskiń – nie znam osoby, której ta, nieznana wciąż szeroko część Macedonii, nie zachwyciła. I ludzie ci wracają, raz, drugi, trzeci. Bo jeden urlop nie wystarczy, aby nasycić się pięknem tego małego wielkiego kraju.
Dziękuję za rozmowę.
Data publikacji: 19.07.2024 r.