Łukasz Grzesiczak

Urodził się w 1981 roku w Dąbrowie Górniczej. Jest dziennikarzem, publicystą, fact-checkerem. Pracuje w serwisie Demagog, wcześniej m.in. w „Gazecie Wyborczej”. O Słowacji pisze dla dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia”, OKO.press i tygodnika „Przegląd”. Absolwent filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim, stypendysta rządu Republiki Słowackiej w Instytucie Politologii Słowackiej Akademii Nauk w Bratysławie. Studiował na Uniwersytecie Śląskim w Opawie i Uniwersytecie Karola w Pradze. Autor książki pt. „Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki”, wydanej w 2023 roku przez Wydawnictwo Poznańskie.

 

 

 

 

Zmierzą się ze stereotypami rozprawiając o polityce, kuchni, języku i słowackich kompleksach

Radzyńskie Stowarzyszenie „Podróżnik” zaprasza na spotkanie z Łukaszem Grzesiczakiem pt. „Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki”. W piątek, 25 października 2024 roku, o godz. 18:00, podróżnik spotka się z mieszkańcami Radzynia i powiatu radzyńskiego w Radzyńskim Ośrodku Kultury (ul. Jana Pawła II 4). Wstęp wolny.

 

 

Słowacja kojarzy się z pięknymi szlakami w Tatrach, basenami termalnymi i tanim (do niedawna) alkoholem. Jednak równie często uznaje się ją za „tę drugą”, mniej atrakcyjną siostrę Czech, a słowackim symbolom przypisuje się czeski rodowód. Choć wydaje nam się, że Słowaków znamy doskonale i najłatwiej nam się z nimi dogadać, mówiąc wolno i wyraźnie po polsku, to okazuje się, że ten niewielki kraj po drugiej stronie Tatr kryje przed nami wiele tajemnic. Słowacka kuchnia pewnie niejednego zadziwi (zupa pomidorowa na słodko?). Zaskoczy nas przekonanie Słowaków, że to właśnie ich język jest słowiańskim esperanto. No i kto by się spodziewał, że Słowacy mieli aspiracje, żeby podbijać kosmos?
– Łukasz Grzesiczak podczas spotkania w Radzyniu w fascynujący sposób przybliży kulturę naszych południowych sąsiadów, jednocześnie mierząc się ze stereotypami i rozprawiając o polityce, kuchni, języku i słowackich kompleksach. Będzie to barwna opowieść pełna ciekawych tematów, spostrzeżeń i anegdot! – powiedział nam Robert Mazurek, na zaproszenie którego podróżnik odwiedzi Radzyń.

Łukasz Grzesiczak urodził się w 1981 roku w Dąbrowie Górniczej. Jest dziennikarzem, publicystą, fact-checkerem. Pracuje w serwisie Demagog, wcześniej m.in. w „Gazecie Wyborczej”. O Słowacji pisze dla dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia”, OKO.press i tygodnika „Przegląd”. Absolwent filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim, stypendysta rządu Republiki Słowackiej w Instytucie Politologii Słowackiej Akademii Nauk w Bratysławie. Studiował na Uniwersytecie Śląskim w Opawie i Uniwersytecie Karola w Pradze. Autor książki pt. „Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki”, wydanej w 2023 roku przez Wydawnictwo Poznańskie.

Na 54. edycję Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami zaprasza Radzyńskie Stowarzyszenie „Podróżnik” oraz Starosta Radzyński Szczepan Niebrzegowski. Sponsorem wydarzenia jest Pałacowa Restauracja & Hotel. Patronat nad spotkaniem objął ogólnopolski magazyn Kontynenty, TVP3 Lublin, Radio Lublin, Katolickie Radio Podlasie, portale podlasie24, podlaski.info i Kocham Radzyń Podlaski, Echo Katolickie oraz Informator Powiatowy.

 

Data publikacji: 23.09.2024 r.

 

 

Słowacy wcale nie mówią jak Apacze

Wywiad Roberta Mazurka z Łukaszem Grzesiczakiem, autorem książki „Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki”

 

 

Wiem, że w Twoim przypadku pierwsza była „czechofilia”, czyli bezkrytyczna miłość do Czech. Skąd się to wzięło oraz kiedy i pod wpływem czego zostałeś „słowakofilem”?

Moja fascynacja Czechami i Słowacją ma głębokie korzenie, sięgające dzieciństwa spędzonego w Dąbrowie Górniczej. Urodziłem się jeszcze za czasów Czechosłowacji, co sprawiło, że te kraje od samego początku były mi bardzo bliskie. Od zawsze pamiętam, jak moi rodzice i znajomi jeździli za południową granicę, korzystając z łatwiejszego dostępu do produktów i tańszych cen.
Faktycznie najpierw zakochałem się w Czechach. Z czasem jednak, w miarę jak zacząłem interesować się głębiej kulturą, polityką i historią tego kraju, odkryłem istnienie Słowacji. Znajomość języka czeskiego okazała się kluczowa w zrozumieniu Słowacji, ponieważ oba języki są bardzo podobne. Obecnie moja fascynacja tym krajem może być postrzegana jako pewien rodzaj buntu przeciwko powszechnej fascynacji Czechami w Polsce. Chciałem pójść nieco pod prąd, odkrywać mniej znane aspekty Słowacji i dzielić się swoją wiedzą na temat jej polityki, literatury i kultury.

W książce postawiłeś odważną tezę, że słowackim DNA jest ciągłe porównywanie się z Czechami. Dlaczego kraj położony w samym środku Europy, członek NATO i Unii Europejskiej, jedyny z Grupy Wyszehradzkiej, który wprowadził euro, żyje w cieniu kompleksów do swojego sąsiada?

Jako dziennikarz piszący o Słowacji i Czechach, początkowo myślałem, że napisanie książki będzie proste, skoro już opublikowałem wiele artykułów na ten temat. Jednak, gdy zacząłem poważnie myśleć o książce i zbliżał się termin jej oddania, zdałem sobie sprawę, że potrzebuję znaleźć sposób na opowiedzenie Polakom o tym kraju w sposób, który byłby dla nich zrozumiały i interesujący. Uznałem, że porównanie Słowacji z Czechami będzie dobrym pomysłem, ponieważ Czechy są znacznie lepiej znane w Polsce niż Słowacja. Ten pomysł pozwolił mi zidentyfikować, że nie tylko w Polsce, ale w wielu innych krajach, Czechy są bardziej pamiętane niż Słowacja. Podczas badania tego zjawiska, odkryłem, że Słowacy również czują pewien kompleks wynikający z ciągłego porównywania się ze swoimi sąsiadami. Z jednej strony, może im to przeszkadzać, że są utożsamiani z Czechami, ale z drugiej strony, naturalnie porównują się z nimi, aby zdefiniować swoją własną tożsamość narodową i kulturową. To zjawisko jest złożone i ma korzenie w historii, percepcji zewnętrznej oraz różnicach kulturowych i politycznych między oboma krajami. Chociaż może być wyczerpujące, może również sprzyjać wzajemnemu zrozumieniu i współpracy między nimi.

A czy wśród mieszkańców nie pojawiają się głosy mówiące o powrocie do Czechosłowacji?

Badania opinii publicznej wskazują, że większość Słowaków opowiada się za utrzymaniem niepodległości. Pomimo tego, że decyzja o rozpadzie Czechosłowacji w 1993 roku została podjęta przez przedstawicieli elit politycznych, a nie przez obywateli obu krajów. Nostalgia za Czechosłowacją jest obecna tylko wśród niektórych starszych przedstawicieli czeskich elit politycznych, którzy wspominają ten projekt z sentymentem. Jednak wydaje się, że te osoby nie pragną rzeczywiście przywrócenia Czechosłowacji. Z kolei na Słowacji rzadko spotyka się z nostalgią za czasami Czechosłowacji. Słowacy wydają się być dumni ze swojego państwa i niepodległości. Ostatnie przemiany polityczne skłaniają niektórych do rozważania przeprowadzki do Czech, ale jest to raczej forma protestu przeciwko sytuacji politycznej, a nie wyraz niezadowolenia z istnienia niepodległej Słowacji.

Agnieszka Holland w rekomendacji umieszczonej na obwolucie książki napisała, że warto dowiedzieć się więcej o naszym południowym sąsiedzie, gdyż kraj jest obecnie na zakręcie. W jakim sensie?

W momencie pisania książki Słowacja rzeczywiście przechodziła trudny okres związany z kryzysem politycznym i obawami o przyszłość kraju. Przewidywano powrót do władzy Roberta Fico, populistycznego polityka, który mógłby wprowadzić zmiany sprzeczne z wartościami demokratycznymi i proeuropejskimi. Niestety, te obawy okazały się uzasadnione. Fico powrócił do władzy, a Słowacja zaczęła odchodzić od drogi demokracji liberalnej, podążając śladem innych krajów regionu, takich jak Węgry pod rządami Orbana. Obecnie Słowacja jest krajem, w którym populistyczne władze mogą wprowadzać reformy budzące kontrowersje i obawy o przyszłość demokracji. Wydaje mi się, że to właśnie w tym kontekście można rozumieć słowa Agnieszki Holland o Słowacji „na zakręcie”.

Jednak Słowacy mają duże aspiracje, by podbijać kosmos. Skąd u nich takie ambicje?

Słowackie aspiracje podboju kosmosu mają głębokie korzenie polityczne, które sięgają lat 90. XX wieku, po rozpadzie Czechosłowacji i Związku Radzieckiego. Rosja, jako spadkobierca ZSRR, była winna Słowacji znaczną sumę pieniędzy, ale kryzys gospodarczy w Rosji uniemożliwiał spłatę długu. W tej sytuacji pojawił się pomysł, aby Słowacja umorzyła Rosji część należności w zamian za wysłanie słowackiego kosmonauty w kosmos. Była to inicjatywa polityczna, mająca na celu trzy rzeczy. Po pierwsze – udowodnienie istnienia i znaczenia nowego państwa słowackiego na arenie międzynarodowej, po drugie – zademonstrowanie sukcesu i prestiżu Słowacji przed jej obywatelami, i po trzecie – zaspokojenie ambicji ówczesnego populistycznego premiera Słowacji, Vladimira Mečiara, który chciał wzmocnić swoją pozycję polityczną. W rezultacie, w 1992 roku, Słowak Ivan Bella został wysłany w kosmos na pokładzie rosyjskiego statku kosmicznego. Jego lot miał na celu nie tylko eksplorację kosmosu, ale także służył celom politycznym i propagandowym.

Być na Słowacji i nie zjeść haluszków, to jak podróżować po Polsce i nie wpaść na pomnik Jana Pawła II. Na czym polega fenomen tej potrawy? Należysz do jej wielbicieli?

Haluszki to charakterystyczna słowacka potrawa, która od wieków odgrywa ważną rolę w kuchni i kulturze tego kraju. Choć, ze względu na mięsny charakter dania, osobiście nie jestem jej wielbicielem. Wywodzące się z biedniejszych regionów Słowacji, haluszki zyskały popularność wśród ludności wiejskiej jako proste i sycące danie. Podstawowe składniki tej potrawy to mąka, bryndza (słowacki ser), boczek, a także przyprawy, które nadają jej charakterystyczny smak. Haluszki są potrawą bardzo sycącą i tłustą, co czyni je idealnym daniem na zimowe dni. Uważane za symboliczne danie słowackiej kuchni, pełnią podobną rolę do polskich pierogów. Każda rodzina ma swój własny, unikalny przepis, który uważa za najlepszy, co dodatkowo wzmacnia ich znaczenie kulturowe. Potrawa ta cieszy się ogromną popularnością zarówno wśród Słowaków, jak i turystów odwiedzających ten kraj. W wielu restauracjach i gospodach haluszki stanowią podstawowe danie, reprezentujące lokalną kuchnię i przyciągające miłośników tradycyjnych smaków.

Pozostając w temacie kulinariów wyczytałem, że Słowacy słodzą zupę pomidorową. Na jakie „dziwactwa” warto jeszcze przygotować się przed wizytą w tradycyjnej słowackiej restauracji?

Słowacja i Polska są krajami o wielu podobieństwach kulturowych, w tym kulinarnych. Jednak istnieją pewne różnice, które mogą zaskoczyć podróżujących. Jednym z przykładów jest, jak słusznie zauważyłeś, sympatia Słowaków do słodzenia zupy pomidorowej. To może wydawać się niezwykłe dla Polaków, którzy – o ile mi wiadomo – zazwyczaj nie dodają cukru do zup. Innym przykładem jest reakcja Słowaków na kwaśną zupę ogórkową. Młody Słowak, podczas wizyty u moich rodziców, miał trudności ze zjedzeniem tej zupy, ponieważ preferował bardziej słodkie lub pikantne smaki. Odważył się poprosić o cukier, by sobie ją posłodzić. Mimo bliskości geograficznej i kulturowej, Słowacja i Polska mają swoje unikalne cechy kulinarne, które warto docenić podczas wizyty w tradycyjnej słowackiej restauracji. Warto być na nie przygotowanym i otwartym na nowe doświadczenia smakowe.

Dlaczego Słowacy mówią jak Apacze?

Tytułowi Apacze stanowią nawiązanie do popularnej bratysławskiej kawiarni „Next Apache”. Zwrot ten jednak nie odnosi się do języka Słowaków, ale ma ciekawą historię związaną z założycielem kawiarni. W latach 90. XX wieku, Kanadyjczyk Ben Pascoe przyjechał do Europy Środkowej, aby uczyć języka angielskiego. Początkowo zamieszkał w Pradze, ale szybko przeniósł się do Bratysławy. Zafascynowany miastem, postanowił założyć kawiarnię, w której mógłby uczyć języka i sprzedawać książki. Nazwa „Next Apache” powstała z powodu nieporozumienia językowego. Ben, nie znając języka słowackiego, słyszał często słowa „nech sa páči”, które oznaczają „proszę bardzo”. Z powodu wymowy, zlewały się one w jego uszach w „next apacz”. Dopiero później zrozumiał, że Słowacy wcale nie mówią jak Apacze, jednak nazwa kawiarni pozostała.

Słynne przysłowie „Polak, Węgier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki” dotyczy tak naprawdę Słowacji...

Faktycznie, przysłowie to jest często kwestionowane ze względu na trudności w porozumiewaniu się Polaków z Węgrami. W rzeczywistości, historycznie Słowacja była częścią Królestwa Węgierskiego i określana jako „Górne Węgry”. Według pewnej hipotezy, Polacy, którzy dobrze dogadywali się z „Węgrami” bez problemów językowych, w rzeczywistości rozmawiali ze Słowakami, którzy wchodzili w skład Królestwa Węgierskiego. Słowacy uważają, że to wyjaśnia podobieństwo językowe i kulturowe między Polakami a Słowakami. Ciekawe jest też to, że w języku polskim nie ma rozróżnienia między historycznym Królestwem Węgierskim a współczesnym państwem Węgry. Słowacy mają dwa odrębne słowa na te pojęcia, co ułatwia im rozróżnienie między przeszłością a teraźniejszością.

Dla wielu mieszkańców kraju nad Wisłą zaskoczeniem może być też, że Janosik to słowacki a nie polski bohater narodowy. Możesz raz na zawsze rozwiać wszelkie wątpliwości?

Kwestia narodowości Janosika jest przedmiotem długotrwałego sporu między Polakami a Słowakami. Z jednej strony, Janosik jest uważany za polskiego bohatera narodowego, z drugiej zaś Słowacy są przekonani, że był on ich rodakiem. Jednak prawda historyczna jest taka, że Janosik działał na pograniczu polsko-słowackim, a jego drużyna składała się z osób z obu stron granicy.

Powszechnie uważa się, że Krywań jest dla Słowaków świętą górą, a jej zdobycie stało się z czasem symbolem słowackiego patriotyzmu. Skąd się to wzięło?

Związane jest to z wydarzeniem z połowy XIX wieku, kiedy to grupa słowackich działaczy narodowych, w tym twórcy kodyfikacji języka słowackiego, wspólnie zdobyła szczyt Krywania. Aby uczcić ich pamięć i dorobek, co roku organizowane jest wspólne wejście na Krywań. Wydarzenie to ma na celu upamiętnienie tych, którzy przyczynili się do odrodzenia narodowego Słowacji. W ostatnich latach, ze względu na sytuację epidemiologiczną i troskę o środowisko, wejścia na Krywań przybrały bardziej indywidualny charakter. Mimo tych podziałów politycznych, Słowaków nadal łączy miłość do swojej przyrody i gór, które uważają za najpiękniejsze na świecie.

Na koniec poproszę Cię, byś zamienił się trochę w przewodnika. Polacy coraz częściej przyjeżdżają do Słowacji. Jakie miejsce poleciłbyś odwiedzić na początek?

Podróż po Słowacji polecam rozpocząć od Bratysławy, stolicy kraju. Miasto to łączy uroki małego miasteczka z nowoczesnością dużej metropolii. Można tam znaleźć tradycyjne knajpy serwujące słowackie specjały, takie jak haluszki, oraz nowoczesne restauracje oferujące kuchnię z całego świata. Zamek bratysławski jest doskonałym miejscem dla miłośników historii, a Muzeum Sztuki Nowoczesnej nad Dunajem zawiera również polskie elementy. Bratysława według mnie stanowi idealny punkt wyjścia do dalszego odkrywania Słowacji, z jej malowniczymi regionami, górami i mniejszymi miasteczkami.

 

Data publikacji: 25.10.2024 r.

 

 

Czego nie wiemy o Słowacji?

Wydaje nam się, że o naszym południowym sąsiedzie wiemy wszystko lub całkiem sporo. Tymczasem Słowacja to nie tylko narty, Tatralandia czy piwo. To kraj o ciekawej i skomplikowanej historii, którego mieszkańcy wciąż leczą się z czeskiego kompleksu, mają zadziwiające kulinarne gusta, a na hasło, że Janosik nie był Słowakiem, reagują dość nerwowo.

 

 

O tym, jak wygląda kraj z drugiej strony Tatr, opowiadał w sali kameralnej Radzyńskiego Ośrodka Kultury Łukasz Grzesiczak, gość 54. edycji „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami”. – Urodził się w Dąbrowie Górniczej. Jest dziennikarzem, publicystą, fact-checkerem, czyli osobą weryfikującą prawdziwość wypowiedzi np. polityków. Absolwent filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim, stypendysta rządu Republiki Słowackiej w Instytucie Politologii Słowackiej Akademii Nauk w Bratysławie. Studiował na Uniwersytecie Śląskim w Opawie i Uniwersytecie Karola w Pradze. Pracuje w serwisie Demagog i współpracuje z polskimi gazetami, gdzie pisze o Słowacji. W 2023 roku ukazała się jego książka pt. „Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki” – przedstawił bohatera spotkania Robert Mazurek, prezes Radzyńskiego Stowarzyszenia „Podróżnik”, które było organizatorem wydarzenia.

Ta druga

Jak przyznał Ł. Grzesiczak jego pierwszą miłością wcale nie była Słowacja, ale Czechy. Z czasem jednak poznał ich mniej atrakcyjną siostrę, „tę drugą”, jak często mówi się o naszej południowej sąsiadce, i postanowił napisać o niej książkę. – Jestem dziennikarzem. Wydaje mi się, że każdy z nas posiada kompleks wobec pisarzy i marzy, by stworzyć coś swojego. Ja też tak miałem – opowiadał. Pomysł na temat narodził się stąd, że kiedy mieszkał w Słowacji, przekonał się, jak bardzo kraj ten jest niedoceniany. – Niewielu Polaków interesuje się Słowacją, kojarzą ją głownie z Tatrami. Inaczej jest z Czechami. Jeździmy na weekendy do Pragi, czytamy książki Bohumila Hrabala czy Milana Kundery, znamy filmy Miloša Formana, Jiříma Menzla. Rozumiem to, bo sam mieszkałem blisko granicy czechosłowackiej. Jednak im więcej jako czechofil zagłębiałem się w Czechy, tym bardziej zacząłem poznawać Słowację. Dlatego wpadłem na pomysł, że opowiem o tym kraju przez pryzmat jego sąsiadów – mówił.

Pierwotnie tytuł książki miał brzmieć „Słowacja. Ta druga”, ale w tym czasie na rynku pojawiła się biografia brytyjskiego księcia Harry’ego pt. „Ten drugi”, więc wydawnictwo uznało, że trzeba wymyślić coś innego, intrygującego. I o ile haluszki, czyli kluseczki z bryndzą i skwarkami, to tradycyjna potrawa słowacka, o tyle Apacze i kosmos raczej nie kojarzą się z tym krajem. – Miało być chwytliwie, więc przypomniałem sobie opowieść mojego kolegi Kanadyjczyka, który w słowackiej stolicy założył i prowadzi z powodzeniem od wielu lat kawiarnię-antykwariat „Next Apache”. Kiedy jeszcze w XX wieku przyjechał do Bratysławy, na ulicach ciągle słyszał „nech sa páči”, czyli „proszę bardzo”. Wypowiadane na jednym oddechu dla nieobytego z językiem słowackim obcokrajowca brzmiało jak „Next Apache” – wyjaśnił Ł. Grzesiczak, stąd Apacze w podtytule. Natomiast kosmos nawiązuje do lotu pierwszego Słowaka w kosmos. – O tym, że Czesi mieli Vladimira Remka, który był pierwszym Czechem w przestrzeni kosmicznej, wiedziałem, lecz o Słowaku nie słyszałem. Tymczasem okazało się, że po rozpadzie Czechosłowacji w 1993 roku wszystko, co czechosłowackie zostało uznane za czeskie, a Słowacy zostali z niczym, choć przecież wspólnie budowali kraj. W latach 90. Rosjanie w ramach spłaty długu wobec Słowacji, zaproponowali, że wyślą obywatela tego kraju w kosmos. A że ówczesny prezydent Vladimir Mečiar chciał, by o jego ojczyźnie i rządach dowiedział się świat, zgodził się na ten pomysł – mówił gość spotkania.

Czeski kompleks

Jak przyznał Ł. Grzesiczak, Słowacy to naród bardzo niedowartościowany. Na każdym kroku porównują się do Czechów. Wynika to z tego, że Słowacja była mniejszym, biedniejszym krajem w Czechosłowacji. Słowacy przez blisko 100 lat mieli poczucie, że rządzi nimi Praga, a Czesi ich wykorzystują. Z kolei ci drudzy twierdzili, że zamiast się rozwijać, muszą płacić za tę mniej zamożniejszą część kraju. – Dlatego Słowacy czuli po prostu, że nie są u siebie. A historia wybicia się na niepodległość tego kraju wiąże się z tzw. wojną o myślnik, czyli sporu o nazwę Czechosłowacji, który miał miejsce w 1990 roku. Słowacja pragnęła, by odzwierciedlała ona równy i osobny status obu krajów – przypomniał gość spotkania, dodając, że po rozpadzie w 1993 roku Czesi przypisali sobie wszystkie sukcesy, np. czechosłowackie filmy, mimo że tworzone wspólnie, nazywane są czeskimi. Podobnie było z hokejem: reprezentacja Czech zajęła miejsce reprezentacji Czechosłowacji w klasyfikacji tej popularnej w obu krajach dyscypliny sportowej, natomiast Słowacja musiała zaczynać od zera, choć wielu czechosłowackich hokeistów było Słowakami. Ten sport – jak zaznaczył Ł. Grzesiczak – to zarówno dla jednych, jak i drugich niczym religia, więc sprawa dla Słowaków była szczególnie bolesna.

Dziś Słowacy powoli leczą się z tych kompleksów. Są dumni z drogi, jaką przeszli, i tego, że mają własne państwo. – Był to jeden z biedniejszych krajów w Grupie Wyszehradzkiej, tymczasem wszedł do NATO, Unii Europejskiej, ma euro. Jednym słowem: Słowacy czują, że coś im się udało dopiero wtedy, gdy mają coś, czego brakuje Czechom – podsumował gość „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami”.

Podzielony kraj

Ł. Grzesiczak podzielił się też swoimi przemyśleniami dotyczącymi słowackiej sceny politycznej. Przybliżył postać kontrowersyjnego premiera Roberta Ficy, nawiązał do zabójstwa dziennikarza śledczego Jána Kuciaka, który pisał o korupcji na szczytach władzy, i jego narzeczonej Martiny Kušnírovej. – Bezpośrednio szefa rządu nie obarczono winą o to morderstwo, ale powszechny jest zarzut stworzenia przez rządzących mafijnych układów oraz klimatu, w którym ktoś mógł zlecić zabicie dziennikarza. Fala oburzenia i protestów pozbawiła Ficę władzy na rzecz prezydent Zuzanny Čaputovej i partii Progresywna Słowacja. Jednak jej rządy przypadły na trudny czas: pandemia, atak Rosji na Ukrainę, problemy z gazem. Naród nie był z nich zadowolony i w 2023 roku Fico wrócił do władzy. Z proeuropejskiego polityka zmienił się w populistę o prorosyjskich poglądach – opowiadał Ł. Grzesiczak, dodając, że obecnie kraj jest podzielony na wschód i Bratysławę, tak jak Polska „A” i Polska „B”.

Janosik – polski czy słowacki bohater?

Nie mogło zabraknąć też opowieści o słowackiej kuchni, gdzie królują haluszki, i dość oryginalnych smakach Słowaków, którzy wybierają pikantne potrawy, ale jednocześnie potrafią dosładzać zupę pomidorową.

Wielu zaskoczył też pewnie fakt, że Janosik nie jest Polakiem. – Kiedy mówię, że uważamy go za naszego bohatera, Słowacy się oburzają. To konsekwencja wspomnianych kompleksów. Być może dlatego, że mają tak mało bohaterów, reagują nerwowo, gdy ktoś chce im ich zabrać – zauważył Ł. Grzesiczak.

Gość spotkania podkreślił, że w Słowacji polska kultura jest modna. Politycy chwalą się znajomością naszego języka, dziennikarze tamtejszych mediów czytają nasze gazety, książki polskich autorów, wielu młodych ludzi w ramach wymian studenckich zdobywa wiedzę na Uniwersytecie Warszawskim czy Uniwersytecie Jagiellońskim. Tymczasem – jak przyznał – w przeciwną stronę to nie działa: dla Polaków Słowacja nie jest tak interesująca. Niewielu zna słowackich autorów, z których Ł. Grzesiczak szczególnie poleca Dominika Tatarkę i jego książkę „Wiklinowe fotele”. Poza tym kraj ten kojarzymy głównie z Tatrami, Tatralandią, piwem, podczas gdy ma on do zaoferowania o wiele więcej. – Wiem, że brzmi to banalnie, ale w Słowacji jest wszystko to, co chcemy znaleźć. Dla jednych będą to narciarskie trasy biegowe, stoki, mniejsze kolejki, dla drugich stare uzdrowiska jak Bardejovské Kúpele, gdzie kąpieli zażywała cesarzowa Sisi, a jeszcze dla innych Bratysława czy drugie co do wielkości miasto Koszyce albo Svidnik. To naprawdę ciekawy kraj – podsumował.

W ramach podziękowania Ł. Grzesiczak otrzymał tradycyjną już karykaturę, choć miało to miejsce nie tak jak do tej pory – na koniec spotkania, ale przed nim podczas rejestrowanego wywiadu, a także pamiątkowy medal „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami”.

Na 54. edycję „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami” zaprosiło Radzyńskie Stowarzyszenie „Podróżnik” oraz Starosta Radzyński Szczepan Niebrzegowski. Sponsorem wydarzenia była Pałacowa Restauracja & Hotel. Patronat nad spotkaniem objął ogólnopolski magazyn Kontynenty, TVP3 Lublin, Radio Lublin, Katolickie Radio Podlasie, portale podlasie24, podlaski.info i Kocham Radzyń Podlaski, Echo Katolickie oraz Informator Powiatowy.

Jolanta Krasnowska-Dyńka

 

 

Data publikacji: 11.11.2024 r.

 

 

obraz001
obraz002
obraz003
obraz004
obraz005
obraz008
obraz011
obraz012
obraz013
obraz015
obraz017
obraz018
obraz019
obraz020
obraz021
obraz022
obraz023
obraz024
obraz025
obraz026
obraz027
obraz028
obraz029
obraz030
obraz032
obraz033
obraz036
obraz037
obraz038
obraz039
obraz040
obraz041
obraz042
obraz044

 

 

 

 

„Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki”

Rok wydania: 2023

 

 

Co haluszki mówią o słowackiej duszy?

Kto i dlaczego tęskni za Czechosłowacją?

Czy Janosik to polski, czy słowacki bohater?

Słowacja kojarzy się z pięknymi szlakami w Tatrach, basenami termalnymi i tanim (do niedawna) alkoholem. Jednak równie często uznaje się ją za „tę drugą”, mniej atrakcyjną siostrę Czech, a słowackim symbolom przypisuje się czeski rodowód. Choć wydaje nam się, że Słowaków znamy doskonale i najłatwiej nam się z nimi dogadać, mówiąc wolno i wyraźnie po polsku, to okazuje się, że ten niewielki kraj po drugiej stronie Tatr kryje przed nami wiele tajemnic. Słowacka kuchnia pewnie niejednego zadziwi (zupa pomidorowa na słodko?). Zaskoczy nas przekonanie Słowaków, że to właśnie ich język jest słowiańskim esperanto. No i kto by się spodziewał, że Słowacy mieli aspiracje, żeby podbijać kosmos?

Łukasz Grzesiczak udowadnia, że Słowacja to niedoceniany kraj o ciekawej historii, rozmawia z mieszkańcami o polityce, języku, pieniądzach i słowackich kompleksach, pokazuje ciekawe zaułki Bratysławy i podpowiada, jak najlepiej poznać naszych południowych sąsiadów.

Źródło: https://wydawnictwopoznanskie.pl/