Anna Jaklewicz

Z zamiłowania jest podróżniczką i fotografem, z wykształcenia archeologiem. Już od najmłodszych lat marzyła, żeby zostać drugą Elżbietą Dzikowską, albo... Indianą Jonesem. I poniekąd jej się to udało. Nie liczy stempli w paszporcie, zazwyczaj wyjeżdża na dłużej. W Sudanie spędziła ponad pół roku, w Egipcie rok, w Chinach prawie dwa lata, tyle samo w Indonezji. Podróżowała także po Mongolii, Indiach, Laosie, Kambodży, Tajlandii, Wietnamie oraz Malezji i Singapurze. Podczas podróży stara się być blisko ludzi, poznawać ich codzienne zwyczaje, dokumentować wyjątkowe tradycje. Z czasem jej uwagę przyciągnęły problemy związane ze zmianami klimatu, degradacją środowiska naturalnego i zaśmieceniem świata.

Relacje z podróży publikuje między innymi w „National Geographic TRAVELER” i magazynie podróżników „TamTam”. Prowadzi też zajęcia międzykulturowe, warsztaty archeologiczne oraz ekologiczne dla dzieci i młodzieży. Autorka książek „Niebo w kolorze indygo. Chiny z dala od wielkiego miasta” (2013) i „Indonezja. Po drugiej stronie raju” (2017). Książka opisująca podróż po Indonezji otrzymała wyróżnienie jury festiwalu Mediatravel oraz nagrodę Magellana (wyróżnienie) w kategorii reportażowa książka roku. Była też inspiracją do zainicjowania akcji „Książka za worek śmieci”, która ma zachęcać do wspólnego działania na rzecz środowiska oraz do czytania książek. Uczestnicy wydarzenia sprzątają zaśmiecone miejsca, a w podziękowaniu otrzymują książki.

Wielokrotnie wyróżniana za prelekcje poświęcone innym kulturom. Jej pokaz o Indonezji zdobył jedną z nagród publiczności na Kolosach – największym festiwalu podróżniczym w Europie oraz nagrodę jury Festiwalu 100droga. Prezentacja o Chinach zwyciężyła w konkursie Off na festiwalu Trzy Żywioły. Za samotną, dziewięciomiesięczną podróż po Indonezji została nominowana przez National Geographic do nagrody TRAVELERY w kategorii Podróż Roku.

Kilka lat temu porzuciła tułaczy tryb życia na rzecz działań proekologicznych. Obecnie sprząta świat, uczy poprawnej segregacji odpadów i życia w stylu „less waste”, hoduje kwiaty i uprawia ogród.

 

 

 

 

 

 

Regulamin akcji „Książka za worek śmieci”

Radzyń Podlaski, 20 marca 2024 r.

 

„Książka za worek śmieci” to społeczna akcja sprzątania świata zainicjowana przez podróżniczkę Annę Jaklewicz w 2019 roku. Ma zachęcać do wspólnego działania na rzecz ochrony środowiska oraz do czytania książek. Uczestnicy wydarzenia sprzątają zaśmiecone miejsca, a w podziękowaniu otrzymują książki.

1. Organizatorami akcji „Książka za worek śmieci” są Radzyński Ośrodek Kultury i działające przy nim Radzyńskie Stowarzyszenie „Podróżnik”.

2. Akcja odbędzie się 20 marca 2024 roku (środa) w ramach „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami”.

3. Zbiórka uczestników akcji odbędzie się o godz. 11.00 na Skwerze Podróżników w Radzyniu Podlaskim. Po przybyciu na miejsce należy zgłosić swoją obecność w namiocie Kocham Radzyń Podlaski. Każdy otrzyma worek i rękawice, a kiedy zbiorą się wszyscy uczestnicy - przekazane zostaną dalsze informacje. Zakończenie akcji planowane jest na godz. 14.00.

4. Osoby, które chcą wziąć udział w akcji muszą wypełnić kartę zgłoszenia dostępną na stronie https://kochamradzyn.pl/2-aktualnosci/7994-ksiazka-za-worek-smieci.html i dostarczyć ją do Radzyńskiego Ośrodka Kultury (ul. Jana Pawła II 4, 21-300 Radzyń Podlaski).

5. Dla uczestników akcji przeznaczona jest pula 50 książek, otrzyma je pierwszych 50 zgłoszonych osób.

6. Zapisy trwają do 18 marca 2024 roku (poniedziałek) lub do wyczerpania książek.

7. Osoby niezgłoszone mogą wziąć udział w akcji, ale bez gwarancji otrzymania książek i rękawic. Jeśli w dniu akcji, w miejscu zbiórki uczestników, nie stawią się osoby zgłoszone, zarezerwowane dla nich książki i rękawice zostaną rozdane niezgłoszonym uczestnikom akcji.

8. Uczestnicy biorą udział w akcji dobrowolnie i na własną odpowiedzialność.

9. Udział w akcji osób niepełnoletnich możliwy jest pod warunkiem pisemnej zgody rodzica lub prawnego opiekuna.

10. Uczestnicy akcji mają obowiązek stosowania się do poleceń Organizatorów.

11. Podczas akcji uczestnik zobowiązuje się do przestrzegania niniejszego Regulaminu, wytycznych i zarządzeń Organizatorów oraz przepisów prawa.

12. Podczas akcji zabrania się spożywania środków odurzających oraz napojów alkoholowych.

13. W sytuacji powstania zagrożenia zdrowia lub życia, uczestnik nie będzie rościł żadnych praw, pretensji oraz dochodził odszkodowania w związku z udziałem w akcji wobec Organizatora.

14. Uczestnik jest świadom udziału w akcji odbywającej się w terenie miejskim oraz możliwość wystąpienia niekorzystnych warunków pogodowych. Tym samym zobowiązuje się do odpowiedniego przygotowania i zapewnienia sobie środków ochrony, związanych z możliwością występowania powyższych czynników.

15. Organizator nie ponosi odpowiedzialności za nieszczęśliwe wypadki podczas trwania akcji, za zniszczenie lub zagubienie własności uczestników, jak również za szkody poczynione przez uczestnika podczas trwania wydarzenia.

16. Organizator nie zapewnia uczestnikom ubezpieczenia od Następstw Nieszczęśliwych Wypadków (NNW) w czasie trwania akcji i nie ponosi odpowiedzialności za nieszczęśliwe wypadki podczas trwania wydarzenia, za zniszczenie lub zagubienie własności uczestników, jak również za szkody poczynione przez uczestnika podczas trwania wydarzenia.

17. Organizator zastrzega sobie prawo wykonywania nagrań filmowych oraz zdjęć na potrzeby promocji wydarzenia.

18. Zgłoszenie na akcję poprzez wysłanie karty zgłoszenia skutkuje wyrażeniem przez uczestnika zgody na nieodpłatne i bezterminowe wykorzystanie jego wizerunku w publikacjach związanych z promocją akcji. Nagrania filmowe i zdjęcia mogą być publikowane m.in. w materiałach prasowych, cyfrowych i drukowanych materiałach promocyjnych, mediach społecznościowych oraz na stronach cyfrowych Organizatorów akcji, partnerów medialnych oraz sponsorów.

19. Niniejszy regulamin dostępny jest stronie https://kochamradzyn.pl/2-aktualnosci/7994-ksiazka-za-worek-smieci.html.

20. Podsumowanie akcji i wręczenie książek odbędzie się podczas spotkania z podróżniczką Anną Jaklewicz pt. „Indonezja. Po drugiej stronie raju”, które rozpocznie się o godz. 18.00 w Pałacu Potockich w Radzyniu Podlaskim (ul. Zamkowa 1).

21. Ostateczna interpretacja Regulaminu należy do Organizatorów.

22. Informacje dodatkowe: Robert Mazurek, tel. 606-234-320 lub e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. 

 

Data publikacji: 7.03.2024 r.

 

 

Akcja „Książka za worek śmieci” w Radzyniu. Spotkanie z podróżniczką Anną Jaklewicz

Radzyń po raz pierwszy włącza się do akcji „Książka za worek śmieci”, w ramach której odbędzie się wielkie sprzątanie miasta. Wydarzenie odbędzie się w ramach 51. edycji „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami” i zaadresowane jest do młodzieży i dorosłych.

 

 

„Książka za worek śmieci” to społeczna akcja sprzątania świata zainicjowana przez podróżniczkę Annę Jaklewicz w 2019 roku. Ma zachęcać do wspólnego działania na rzecz ochrony środowiska oraz do czytania książek. Uczestnicy wydarzenia sprzątają zaśmiecone miejsca, a w podziękowaniu otrzymują książki.

Zbiórka uczestników akcji zaplanowana jest 20 marca (środa) o godz. 11.00 na Skwerze Podróżników w Radzyniu. Każdy otrzyma worek i rękawice, przygotowana będzie też mapa miejsc które po zimie wymagają interwencji. Osoby, które chcą wziąć udział w sprzątaniu Radzynia muszą wypełnić kartę zgłoszenia dostępną na stronie https://kochamradzyn.pl/2-aktualnosci/7994-ksiazka-za-worek-smieci.html i dostarczyć ją do Radzyńskiego Ośrodka Kultury (ul. Jana Pawła II 4, 21-300 Radzyń Podlaski). Dla uczestników przeznaczona jest pula 50 książek. Zapisy trwają do 18 marca (poniedziałek) lub do wyczerpania książek. Zakończenie sprzątania planowane jest na godz. 14.00, natomiast podsumowanie akcji i wręczenie książek odbędzie się podczas spotkania z podróżniczką Anną Jaklewicz pt. „Indonezja. Po drugiej stronie raju”. Rozpocznie się ono o godz. 18.00 w Pałacu Potockich w Radzyniu (ul. Zamkowa 1). Wstęp wolny.

Anna Jaklewicz z zamiłowania jest podróżniczką i fotografem, z wykształcenia archeologiem. Już od najmłodszych lat marzyła, żeby zostać drugą Elżbietą Dzikowską, albo... Indianą Jonesem. I poniekąd jej się to udało. Nie liczy stempli w paszporcie, zazwyczaj wyjeżdża na dłużej. W Sudanie spędziła ponad pół roku, w Egipcie rok, w Chinach prawie dwa lata, tyle samo w Indonezji. Podróżowała także po Mongolii, Indiach, Laosie, Kambodży, Tajlandii, Wietnamie oraz Malezji i Singapurze. Podczas podróży stara się być blisko ludzi, poznawać ich codzienne zwyczaje, dokumentować wyjątkowe tradycje. Z czasem jej uwagę przyciągnęły problemy związane ze zmianami klimatu, degradacją środowiska naturalnego i zaśmieceniem świata.

Relacje z podróży publikuje między innymi w „National Geographic TRAVELER” i magazynie podróżników „TamTam”. Prowadzi też zajęcia międzykulturowe, warsztaty archeologiczne oraz ekologiczne dla dzieci i młodzieży. Autorka książek „Niebo w kolorze indygo. Chiny z dala od wielkiego miasta” (2013) i „Indonezja. Po drugiej stronie raju” (2017). Książka opisująca podróż po Indonezji otrzymała wyróżnienie jury festiwalu Mediatravel oraz nagrodę Magellana (wyróżnienie) w kategorii reportażowa książka roku. Była też inspiracją do zainicjowania akcji „Książka za worek śmieci”, która ma zachęcać do wspólnego działania na rzecz środowiska oraz do czytania książek. Uczestnicy wydarzenia sprzątają zaśmiecone miejsca, a w podziękowaniu otrzymują książki.

Wielokrotnie wyróżniana za prelekcje poświęcone innym kulturom. Jej pokaz o Indonezji zdobył jedną z nagród publiczności na Kolosach – największym festiwalu podróżniczym w Europie oraz nagrodę jury Festiwalu 100droga. Prezentacja o Chinach zwyciężyła w konkursie Off na festiwalu Trzy Żywioły. Za samotną, dziewięciomiesięczną podróż po Indonezji została nominowana przez National Geographic do nagrody TRAVELERY w kategorii Podróż Roku.

Kilka lat temu porzuciła tułaczy tryb życia na rzecz działań proekologicznych. Obecnie sprząta świat, uczy poprawnej segregacji odpadów i życia w stylu „less waste”, hoduje kwiaty i uprawia ogród.

Na 51. edycję „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami” zapraszają Burmistrz Radzynia Podlaskiego Jerzy Rębek oraz Starosta Radzyński Szczepan Niebrzegowski, a także organizatorzy: Radzyński Ośrodek Kultury i działające przy nim Radzyńskie Stowarzyszenie „Podróżnik”. Sponsorami wydarzenia są: firma drGerard, Nadleśnictwo Radzyń Podlaski, Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych oraz Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Radzyniu Podlaskim. Patronat nad spotkaniem objął ogólnopolski magazyn „Kontynenty”, portale podlasie24 i Kocham Radzyń Podlaski, Katolickie Radio Podlasie, Telewizja Radzyń, Echo Katolickie, Biuletyn Informacyjny Miasta Radzyń oraz Informator Powiatowy.

 

Data publikacji: 7.03.2024 r.

 

 

Najpierw sprzątanie, potem czytanie i odkrywanie Indonezji

O tym, że sprzątanie, czytanie i opowieści z podróży da się połączyć, udowodniła Anna Jaklewicz, gość 51. edycji „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami”.

 

 

Podróżniczka, edukatorka ekologiczna, a przede wszystkim inicjatorka społecznej akcji „Książka za worek śmieci”, która od 2019 roku odbywa się w największych miastach Polski, odwiedziła Radzyń 20 marca. Najpierw wraz z mieszkańcami sprzątała okolice pałacu Potockich, a potem opowiedziała o swojej podróży do Indonezji, pokazując jej nieznane oblicze – zaskakujące, a czasem nawet bardzo mroczne.

Książki za worek śmieci

Wiosenne sprzątanie rozpoczęło się o 11.00 na Skwerze Podróżników. – Cele inicjatywy „Książka za worek śmieci” są dwa: pierwszy to wspólna troska o środowisko naturalne, drugi - zachęcenie do czytania. Każdy kto przyniesie worek śmieci, otrzymuje książkę – wyjaśnił Robert Mazurek, dyrektor Radzyńskiego Ośrodka Kultury i pomysłodawca „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami”.

Anna Jaklewicz przyznała, że do akcji zainspirowały ją podróże, m.in. do Indonezji. – Widziałam, jak bardzo zanieczyszczone są plaże i oceany, jak ogromnym problemem są śmieci w tamtych rejonach świata. Kiedy wróciłam do Polski, nie dawała mi spokoju myśl, że u nas też nie jest najlepiej. Stwierdziłam, iż narzekania i zwalanie odpowiedzialności na innych nic nie da, musimy wziąć sprawy w swoje ręce i pomóc naturze. Jest takie piękne hasło „To nie moje śmieci, ale moja planeta”. Dobrze, by ono nam przyświecało. A dlaczego książki? Ponieważ sama jestem autorką dwóch publikacji – o Chinach i Indonezji. Stwierdziłam, że może dodatkową zachętą dla uczestników będą książki – przybliżyła początki swojej inicjatywy.

Akcję wsparli burmistrz Radzyna Jerzy Rębek i starosta powiatu radzyńskiego Szczepan Niebrzegowski.

– Musimy dbać o otaczające nas piękno, które często jest zanieczyszczane. Pamiętajmy o tym nie tylko przy okazji akcji, ale na co dzień. Będziemy szczęśliwsi – zauważył Jerzy Rębek. A starosta Szczepan Niebrzegowski dodał, iż profilaktyka jest zawsze lepsza od terapii. – Jeżeli nie będziemy rzucać papierków, to nie trzeba będzie ich zbierać. Prosta sprawa. Wierzę, że ta akcja wejdzie do radzyńskiego krwioobiegu. Jeśli chcemy, by nasze miasto było atrakcyjne dla turystów, dbajmy o jego czystość – zaapelował.

Wyposażeni w worki, rękawice i mapy z miejscami, które, zdaniem organizatorów, wymagały interwencji, wolontariusze ruszyli na sprzątanie miasta. W akcji wzięły udział 63 osoby. Byli to: podopieczni Dziennego Środowiskowego Domu Samopomocy, Ośrodka Szkolenia i Wychowania OHP, uczniowie Szkoły Podstawowej nr 1 im. Bohaterów Powstania Styczniowego oraz I Liceum Ogólnokształcącego w Radzyniu Podlaskim i przedstawiciele Fundacji Eko-Adamki. W sumie zebrano 64 worki śmieci. – Na szczęście nie wszystkie były pełne – podkreśliła Anna Jaklewicz podczas wieczornego podsumowania akcji w pałacu Potockich, zapowiadając współpracę z miastem i kontynuację inicjatywy. W podziękowaniu za udział w niej – zgodnie z założeniami – każdy uczestnik otrzymał książkę podróżniczą oraz album „Kościół Świętej Trójcy w Radzyniu Podlaskim na starej fotografii”, a także dyplomy.

Po drugiej stronie raju

Następnie Anna Jaklewicz zabrała radzynian w podróż po Indonezji, gdzie spędziła prawie dziesięć miesięcy – głównie na Sulawesi. Zafascynowana bogactwem kulturowym i etnicznym tej wyspy napisała książkę pt. „Indonezja. Po drugiej stronie raju”, w której pokazuje drugą twarz kraju, gdzie pogrzeby są ważniejsze niż wesela, zmarli traktowani jak żywi, a ceną za szczęśliwe życie wieczne jest śmierć setek bawołów.

– Podczas wypraw zawsze interesuje mnie człowiek i jego odmienne zwyczaje – zaznaczyła, stwierdzając, że podróże mają sens, gdy jesteśmy otwarci na różnorodne doświadczenia. A tych – jak wynika z jej opowieści – Indonezja zapewnia mnóstwo.

To państwo leżące w Południowo-Wschodniej Azji. Składa się z 18 tys. wysp i słynie z niesamowitych plaż, które charakteryzują się nieskazitelnie białym piaskiem i krystalicznie czystą wodą. Żyje tam blisko 300 grup etnicznych posługujących się ok. 700 odrębnymi językami i dialektami. Każda z nich ma swoje tradycje i system wierzeń. Nie dziwi zatem, że motto tego największego wyspiarskiego kraju na świecie brzmi „Jedność w różnorodności”. I właśnie o kontrastach, paradoksach, wielokulturowości i zwyczajach tamtejszych ludzi opowiadała podróżniczka.

Piąta płeć?

Indonezyjska różnorodność przejawia się m.in. w pojmowaniu i rozumieniu płci. Na południu Sulawesi żyją Bugijczycy, grupa etniczna, która wyróżnia ich aż pięć. Dwie pierwsze to kobieta i mężczyzna. Kolejne dwie to osoby transpłciowe. Natomiast piąta płeć to bissu, czyli ci, którzy posiadają jednocześnie cechy mężczyzny i kobiety. – Miejscowi tłumaczyli mi, że skoro nie wiadomo, czy bóg jest kobietą, czy mężczyzną, trzeba mieć w sobie po trosze tego i tego, żeby móc z nim rozmawiać. Dla nas to zupełnie rewolucyjna koncepcja. Co więcej, funkcjonuje ona w społeczności muzułmańskiej, w wioskach, w których co kilkaset metrów muezini nawołują do modlitwy pięć razy dziennie – podkreślała podróżniczka, dodając, że przedstawiciele piątej płci na początku często nie zdają sobie sprawy, że do niej przynależą. Od dzieciństwa czują się „inni”, ale długo nie rozumieją dlaczego. – Wszystko wyjaśnia sen, który pojawia się najczęściej w okresie dojrzewania. Występujące w nim duchy tłumaczą powody „inności”: jesteś inny, bo jesteś wybrańcem boga – wyjaśniała. W bugijskim społeczeństwie bissu pełnią funkcję kapłanów, szamanów, którzy ludzkie modlitwy zanoszą bogu lub służą pomocą m.in. w znalezieniu męża. Podróżniczka miała okazję uczestniczyć w takim rytuale. Utrwaliła go w materiale filmowym, który zaprezentowała zgromadzonym w pałacu Potockich.

Dożynki na Sulawesi

Jednym z najważniejszych świąt Bugijczyków jest mappalili, które odbywa się raz do roku, na początku pory deszczowej, i ma zapewnić obfite plony. Uroczystości koncentrują się wokół świętego pługa, który według miejscowych wierzeń został zesłany na ziemię przez bogów, żeby ułatwić ludziom pracę w polu. Jednym z głównych elementów święta jest procesja z pługiem wokół wsi. – Po drodze bissu składają ofiary duchom żyjącym w świętych drzewach, a na polach za wsią wcierają w drewno pługa krew z grzebienia koguta – symbol życia. Punktem kulminacyjnym mappalili jest transowy taniec szamanów ze sztyletami przytkniętymi do krtani. – Jeśli nie poleje się krew, to znak, że obecne są dobre duchy, które zaopiekują się społecznością i zapewnią jej dobre żniwa. Święto trwa tydzień, jednak podczas mojego pobytu skrócono je do trzech dni, ponieważ szamanom spieszyło się na... płatne wesele, podczas którego mogli zarobić – opowiadała autorka książki „Indonezja. Po drugiej stronie raju”.

Tutaj żyje się, by umrzeć

Inną grupą etniczną na Sulawesi są Toradżowie, którzy praktykują jedną z najbardziej szokujących – przynajmniej dla Europejczyków – tradycji religijnych, czyli kult śmierci. – Organizują pogrzeby bliskich nawet kilkanaście lat po ich śmierci. W tym czasie zabalsamowane zwłoki, ostrzyknięte formaliną, przechowywane są w rodzinnym domu, a zmarły traktowany jest jak ciężko chory. Do jakiejkolwiek chaty byśmy nie weszli, to możemy być pewni, że znajduje się w nim trumna, a mieszkańcy od razu zapytają, czy chcemy poznać dziadka lub babcię. Starsi członkowie rodziny rozmawiają ze zmarłym, przynoszą mu posiłki – mówiła Anna Jaklewicz.

Sam pogrzeb to niezwykle huczne wydarzenie, obchodzone z większą pompą niż wesela. Jego nieodzownym elementem jest rytualny ubój bawołów – świętych zwierząt, których dusze pomagają przejść duszy zmarłego w zaświaty i dostać się do raju. Im ich więcej, tym droga zmarłego bezpieczniejsza. Ilość bawołów zabijanych podczas pogrzebów jest ściśle związana z pozycją społeczną nieboszczyka. Podczas pochówków Toradżów z wyższych warstw społecznych zabijana jest czasem ponad setka zwierząt, a pogrzeb trwa tydzień. Przed ubojem bawołów odbywają się ich walki – jak mówią miejscowi – ostatnia ziemska rozrywka zmarłego, zanim odejdzie w zaświaty.

– Przygotowana do pogrzebu zajmują kilkanaście lat m.in. dlatego, że Toradżowie muszą zgromadzić pieniądze na zakup zwierząt, które osiągają niewiarygodne ceny – tłumaczyła podróżniczka. Najdroższe to bawoły cętkowane – za unikatową maść zapłacić trzeba od 60 do 80 tys. zł. Trochę tańsze są albinosy – po 20-30 tys. zł, a najbardziej pospolite czarne bawoły można kupić za kilka tysięcy złotych za sztukę. Kiedy rodzina jest już gotowa, wyznacza datę uroczystości, zamawia tau tau – figurę wykonywaną na podobieństwo zmarłego, a wokół domów buduje bambusowe pawilony dla gości. Bo na pogrzeb zjadą się nawet tysiące osób, w końcu to najważniejsze wydarzenie w życiu.

Miks kultur i tradycji

Opowieści Anny Jaklewicz uzupełniały slajdy i filmy z tego egzotycznego i kontrastowego kraju, który oprócz pięknych plaż oferuje miks kultur i tradycji.

– Nie sądziłem, że Indonezja jest nie tylko geograficznie, ale i również kulturowo tak odległa od nas – podsumował Robert Mazurek. Z kolei starosta Szczepan Niebrzegowski przyznał: – Oglądając te zdjęcia, cieszę się, że żyję w Polsce.

W ramach podziękowania za spotkanie A. Jaklewicz otrzymała pamiątkowy medal „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami” oraz tradycyjną już karykaturę.

Na 51. edycję „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami” zaprosili Burmistrz Radzynia Podlaskiego Jerzy Rębek oraz Starosta Radzyński Szczepan Niebrzegowski, a także organizatorzy: Radzyński Ośrodek Kultury i działające przy nim Radzyńskie Stowarzyszenie „Podróżnik”. Sponsorami wydarzenia byli: firma drGerard, Nadleśnictwo Radzyń Podlaski, Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych oraz Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Radzyniu Podlaskim. Patronat nad spotkaniem objął ogólnopolski magazyn „Kontynenty”, portale podlasie24 i Kocham Radzyń Podlaski, Katolickie Radio Podlasie, Telewizja Radzyń, Echo Katolickie, Biuletyn Informacyjny Miasta Radzyń oraz Informator Powiatowy.

Jolanta Krasnowska-Dyńka

 

 

Data publikacji: 26.03.2024 r.

 

 

O Indonezji, jakiej nie znamy, i sprzątaniu świata

Wywiad Roberta Mazurka z Anną Jaklewicz, podróżniczką i pomysłodawczynią akcji „Książka za worek śmieci”

 

 

Znam podróżników, którzy mają ambicję być na wszystkich kontynentach, a Ty skupiłaś się na Azji. Czemu akurat na niej?

Tak naprawdę zdecydował przypadek. Kiedyś myślałam, że moim kontynentem będzie Afryka. Studiowałam archeologię Egiptu i Sudanu i pierwsze podróże na inny kontynent były właśnie z tym związane. Potem zaczęłam pracować w turystyce, a konkretnie w Egipcie, więc nadal Afryka. Jednak kiedy przyszedł moment, że mogłam wybrać, gdzie chcę pracować, pomyślałam, iż powiem „Chiny”, bo to duży, różnorodny kraj, więc stanie się dla mnie wyzwaniem, a ja będę mogła go poznać. Gdy usłyszałam „dobrze, możesz jechać”, zaczęłam zastanawiać się, co ja najlepszego zrobiłam. Nic o Chinach nie wiedziałam, a miałam tam oprowadzać wycieczki. Tymczasem Azja mnie całkowicie zafascynowała i wciągnęła na kilkanaście lat. Zakochałam się w kuchni, tradycjach, różnorodności. Ta miłość sprawiła, że chciałam poznawać ten kraj, stąd kolejne podróże. Nigdy nie wyznaczałam sobie celów, że mam odwiedzić konkretną liczbę państw czy kontynentów. Pragnę po prostu odkrywać świat, dlatego moje wyprawy są długie, niezbyt częste, dzięki czemu mogę zrozumieć np. kulturę kraju, w którym jestem, poznać go naprawdę.

Z reguły wędrujesz samotnie. Czy przeżyłaś jakieś chwile grozy w podróży?

Wcale nie jestem w tej kwestii odosobnionym przypadkiem, bo podczas moich wypraw spotykam wiele podróżujących solo kobiet. Wolę to słowo, bo „samotny” to dość smutna konotacja, a tu chodzi o samotność z wyboru. Wiedziałam, że chcąc skupić się na lokalnych społecznościach i do nich dotrzeć, to towarzystwo będzie mnie rozpraszać. Poza tym zupełnie inne jest podejście miejscowych do odwiedzających ich grup niż do podróżującej w pojedynkę dziewczyny. Łatwiej takiej osobie zaufać i otworzyć się przed nią, pojawia się też chęć zatroszczenia i zaopiekowania, zaproszenia do domu. A co do strachu – to jest on w nas do momentu wyruszenia w podróż, potem okazuje się, że jest dużo bezpieczniej niż myślałyśmy. Oczywiście bywały różne trudne sytuacje, np. w Indonezji włamano się do mojego pokoju, gdy w nim spałam, i nie wiedziałam, czy skończy się tylko na splądrowaniu. Z kolei na promach panowie z obsługi postanowili się przede mną obnażyć, ale takie historie mogą zdarzyć się wszędzie, także w centrum Warszawy. Wydarzeń tych jednak nie przypisuję moim samotnym podróżom. To po prostu część rzeczywistości i ona mnie absolutnie nie przeraża.

I tak wędrując solo, dotarłaś do Indonezji, której motto brzmi: jedność w różnorodności. Co ono oznacza?

To idea przyświecająca krajowi złożonemu z 18 tys. wysp, 300 różnych grup etnicznych posługujących się 700 językami i dialektami. Mam świadomość, że to utopijne motto, ale moim zdaniem powinniśmy do niego wszyscy na świecie dążyć, by akceptować wzajemną odmienność i móc z różnymi tradycjami czy religiami obok sobie funkcjonować. W Indonezji w pewnych rejonach to się udaje, a w innych nie, ale dobrze, że takie piękne w swym założeniu hasło jest.

Wspomniałaś o wielości grup etnicznych, która z nich zrobiła na Tobie największe wrażenie?

Chyba mieszkający na południu Sulawesi Toradżowie, którzy są znani ze swoich zwyczajów pogrzebowych. Trwają one wyjątkowo długo i składają się m.in. z walk bawołów, ich rytualnego uboju, a co istotne ceremonie organizuje się kilka lub kilkanaście lat od śmierci danej osoby. Ten czas jest wykorzystywany, by zgromadzić fundusze na to wielkie i drogie święto. Uczestniczenie w tych bardzo rozbudowanych, okazałych rytuałach robi ogromne i niezapomnianie wrażenie. Toradżowie to grupa, o której wcześniej nie słyszałam. Dowiedziałam się o niej dopiero w Indonezji.

W swojej książce „Indonezja. Po drugiej stronie raju” opisałaś też społeczność Bugijczyków, w których wiosce spędziłaś ponad dwa miesiące. Jak oni żyją?

Zamieszkują głównie południową część Sulawesi. Ta grupa etniczna zainteresowała mnie swoją wiarą w pięć płci. Pojechałam tam dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi, ponieważ literatura na ten temat jest dość skąpa. Znalazłam bowiem zaledwie dwa artykuły antropologów. Dlatego stwierdziłam, że muszę to zobaczyć na własne oczy i porozmawiać z tymi, którzy należą do piątej płci. Czytałam, że to pomagający porozumieć się ludziom z bogiem kapłani i szamani. Mogą to robić właśnie dzięki temu, że łączą cechy obu płci, bo – według nich – przecież nie wiadomo, jakiej płci jest bóg.

A kim są morscy cyganie?

To ludność mieszkająca na wodzie nie tylko w Indonezji, ale także na Filipinach. Dawniej żyli wyłącznie na łódkach, obecnie zaczęli budować domy na palach. To fantastyczni ludzie, ale bardzo biedni. W ich rejony zaprowadził mnie smutny proceder połowu ryb przy użyciu cyjanku potasu i bomb domowej produkcji. I tak jak na początku miałam o to żal do morskich cyganów, czyli Bajo – bo tak się o nich mówi, to na miejscu okazało się, iż są tylko narzędziem w rękach większych, często chińskich firm. Spotkałam osoby, które straciły wielu bliskich, ponieważ wyprodukowane przez nich bomby wybuchły za wcześnie, np. w domu albo na łodzi. Widziałam leje po bombach i potwornie zniszczoną rafę koralową, bo to rejon najpiękniejszych koralowców, ale, niestety, bardzo zniszczonych przez działalność człowieka.

Czy to prawda, że dzieci morskich cyganów najpierw uczą się pływać, a dopiero potem chodzić?

Jeszcze w niektórych miejscach rzeczywiście tak się dzieje, ale ze względu na to, że Bajo coraz częściej wybierają prostszy i wygodniejszy styl życia, czyli bliżej brzegów wysp, to się zmienia. Wioski, jakie odwiedziłam, tworzą domy na palach połączone pomostami, zatem z drzwi nie wychodzi się prosto do wody lub łódki, a co za tym idzie – trzeba najpierw nauczyć się chodzić.

A jak czułaś się w Indonezji jako bule?

To określenie używane w stosunku do obcokrajowców, osób o jasnej skórze. Gdy będziemy w Indonezji, wszyscy będą tak za nami wołać. Muszę przyznać, że byłam tym skrępowania, ponieważ Indonezyjczycy darzą nas wyjątkowym szacunkiem. Uważają, że jesteśmy piękni tylko dlatego, że mamy jasną karnację, blond włosy, niebieskie oczy. Można się poczuć niczym celebryta, zrobić karierę w telewizji itd. Zapraszano mnie na różne spotkania, których odmawiałam, bo nie wiedziałam, czemu mam w nich uczestniczyć, skoro nie jestem kompetentna w danej dziedzinie. Jednym słowem – Indonezyjczycy darzą białych ogromną sympatią, ale na dłuższą metę bywa to męczące. Jednak nie mogą narzekać, bo jako bule spotkało mnie w tym kraju mnóstwo życzliwości i pomocy.

Czy to prawda, że indonezyjskie plaże toną w śmieciach?

Niestety tak, ale nie tylko Indonezji, bo tak jest na całym świecie. Nasze plaże mają problem z innego typu odpadami, to głównie niedopałki papierosów choć coraz częściej również plastik jednorazowego użytku, co szczególnie widać w sezonie letnim, butelki, puszki, worki. Kiedyś nad morzem prowadziłam spotkanie dotyczące segregacji śmieci i stwierdziłam, że przejdę się i zobaczę, jak jest na tej plaży. Przyniosłam dwa pełne worki, więc też nie jest dobrze. U nas problem jest mniejszy, bo Bałtyk nie łączy się z wieloma innymi zbiornikami wodnymi. Tymczasem Indonezja to kraj wyspiarski, śmieci napływają tam z każdej strony. Problem tkwi w trudnościach, jakie stwarza edukacja w tym specyficznym państwie. Warto jednak podkreślić, że nie są to wyłącznie śmieci Indonezji, ale często eksportowane do Azji przez Europę. Zatem też mamy sporo za uszami.

Podczas Twojego pobytu w Radzyniu odbyła się akcja „Książka za worek śmieci”. Co było głównym katalizatorem zainicjowania tej ogólnopolskiej akcji sprzątania?

Bardzo lubię opowiadać tę historię, bo akcja ta narodziła się z... porażki. Podczas jednego z festiwali podróżniczych wymyśliłam sobie, że połączę spotkanie o podróżach z warsztatami ekologicznymi. Okazało się, że nie było zainteresowania, podczas gdy inne inicjatywy odbywające się w ramach tej imprezy cieszyły się powodzeniem i miały komplet uczestników. Szczerze mówiąc, byłam wstrząśnięta. Zaczęłam podpytywać innych uczestników, dlaczego tak jest. Usłyszałam: „Co nas mogą interesować śmieci w Azji, każdy patrzy na swoje podwórko”. Promowałam wtedy książkę „Indonezja. Po drugiej stronie raju” i powiedziałam: „W takim razie posprzątajmy Gryfino”, czyli miejscowość, w której odbywał się festiwal. Na szybko obgadałam sprawę z organizatorem i stwierdziliśmy, że w ramach podziękowania za udział w przedsięwzięciu, trzeba wymyślić dodatkową atrakcję. Wpadliśmy, że będziemy rozdawać książki. I tak powstała akcja i jej nazwa. Była wczesna wiosna, zimny ranek i nie wiedziałam, czy ktokolwiek przyjdzie. Zjawiło się kilkanaście osób. W ciągu dwóch godzin zebraliśmy dwie tony śmieci. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie, bo nie sądziłam, że będzie tego aż tyle. Wydawało się, iż to tylko kilka papierów, puszek. Pomyślałam: w grupie siła i wszystko w naszych rękach, nie możemy siedzieć bezczynnie, narzekać i obwiniać innych, więc zaczęłam działać.

Jak wybierasz miejsca, które wspólnie sprzątacie?

Przyznam, że ta akcja trochę zabrała mi przyjemność przebywania w lesie, ponieważ non stop rozglądam się za śmieciami. Kiedy je znajduję, zaznaczam pinezką w telefonie. Mamy również we wszystkich miastach, które uczestniczą w akcji, koordynatorów. Ich zadaniem jest wraz z samorządami wytypowanie miejsc do posprzątania. Dokumentujemy to i kierujemy tam grupy ochotników.

Organizując w Radzyniu akcję „Książka za worek śmieci”, usłyszałem komentarz, że nie powinniśmy wyręczać miasta w sprzątaniu. Czy spotkałaś się z podobnymi zarzutami? Co sądzisz na ten temat?

Oczywiście, że się spotkałam. Trochę rozumiem te opinie, ale zawsze wtedy odpowiadam: my nie wyręczamy, ale pomagamy. Współpraca władz miasta czy gminy z organizacjami pozarządowymi czy inicjatywami oddolnymi może przynieść fantastyczne efekty. Mnie zupełnie nie interesuje, z kim i z jakiej opcji politycznej pracuję w danym mieście, liczy się rezultat. Chcę być dobrym przykładem dla innych, że każdy może wymyślić sobie akcję, która przy odpowiednim samozaparciu może się rozrosnąć i że w grupie siła, razem możemy zdziałać naprawdę wiele i mimo krytyki czy sceptycyzmu nadal będę robić to, co robię.

A jak oceniasz akcję i spotkanie w Radzyniu?

Super! Nigdy nie dostałam karykatury i medalu. Poza tym zarówno w akcji, jak i w spotkaniu wzięło udział wiele osób, w tym młodzieży. Udało mi się przemycić ważne wątki, czyli pokazać Indonezję z innej strony, opowiedzieć o ciekawych zwyczajach grup etnicznych i – co najważniejsze – posprzątaliśmy kawałek miasta. Dziękuję!

Dziękuję za rozmowę.

 

Data publikacji: 20.03.2024 r.

 

 

DSC_7535
DSC_7538
DSC_7540
DSC_7544
DSC_7550
DSC_7553
DSC_7555
DSC_7562
DSC_7566
DSC_7569
DSC_7572
DSC_7577
DSC_7579
DSC_7580
DSC_7581
DSC_7584
DSC_7585
DSC_7586
DSC_7589
DSC_7592
DSC_7594
DSC_7599
DSC_7601
DSC_7603
DSC_7615
DSC_7620
DSC_7622
DSC_7634
DSC_7635
DSC_7636
DSC_7639
DSC_7640
DSC_7641
DSC_7642
DSC_7643
DSC_7645
DSC_7646
DSC_7647
DSC_7648
DSC_7649
DSC_7650
DSC_7651
DSC_7652
DSC_7654
DSC_7655
DSC_7656
DSC_7658
DSC_7660
DSC_7662
DSC_7789
DSC_7790
DSC_7792
DSC_7793
DSC_7796
DSC_7798
DSC_7802
DSC_7803
DSC_7805
DSC_7810
DSC_7813
DSC_7814
DSC_7817
DSC_7818
DSC_7820
DSC_7821
DSC_7822
DSC_7825
DSC_7828
DSC_7831
DSC_7838
DSC_7840
DSC_7842
DSC_7843
DSC_7846
DSC_7847
DSC_7849
DSC_7852
DSC_7858
DSC_7860
DSC_7862
DSC_7864
DSC_7868
DSC_7883
DSC_7891
DSC_7896
DSC_7898
DSC_7904
DSC_7908
DSC_7912
DSC_7925
DSC_7937
DSC_7941
DSC_7948
DSC_7965
DSC_7968
DSC_7971
DSC_7972
DSC_7973
DSC_7978
DSC_7980
DSC_7983
DSC_7985
DSC_7991
DSC_7994

 

 

 

 

„Indonezja. Po drugiej stronie raju”

Rok wydania: 2017

 

 

Palmy kokosowe pochylające się nad zalanymi słońcem piaszczystymi plażami, wokół intensywnie turkusowa woda i kolorowe łódki uśmiechniętych rybaków. Indonezja – tropikalny raj, idealna sceneria egzotycznych wakacji na końcu świata. Ale czy ten raj pozostanie bez skazy, jeśli poznamy go lepiej?

Anna Jaklewicz zabiera nas w głąb świata położonego z dala od turystycznych kurortów, odkrywa jego mniej znane oblicze – zaskakujące, czasem nawet mroczne. Pokazuje obraz Indonezji bez retuszu.

Czy istnieje piąta płeć? Jak indonezyjskie duchy pomagają swatać? Do czego służą cukierki z cyjanku potasu? Kto pokłada bomby w oceanie? Jak wiele krwi przelano za goździki i gałkę muszkatołową? Czy można mieszkać trzy lata ze zmarłym? Dlaczego bawół jest droższy od samochodu? Ile talerzy warta jest śmierć dziecka? By się tego dowiedzieć, autorka bierze udział w szamańskich rytuałach, ceremoniach pogrzebowych, mieszka z morskimi cyganami w domach na palach i z ludźmi lasu w głębi dżungli. Próbuje zrozumieć i opisać ich świat, unikając jednoznacznych ocen. Jej książka to mistrzowskie połączenie autorefleksyjnej prozy podróżniczej, pasjonującego szkicu antropologicznego i frapującego reportażu.

Źródło: https://bezdroza.pl/

 

„Niebo w kolorze indygo. Chiny z dala od wielkiego miasta”

Rok wydania: 2013

 

 

Pierwsza wizyta w Chinach może zniechęcić do powrotu do Państwa Środka. Męczą gigantyczne miasta, przerażają miliony osób na ulicach i smog unoszący się w powietrzu. Mimo to warto dać Chinom drugą szansę i wybrać się w podróż w rejony położone z dala od wielkich miast, do spokojnych wiosek zagubionych wśród ryżowych pól, gdzie kultywuje się ludowe tradycje, a stroje grup etnicznych i czyste, nocne niebo mają ten sam intensywny odcień koloru indygo.

Anna Jaklewicz spędziła w Chinach dwa lata, podglądając świat „małych ojczyzn” i odkrywając zaskakujące bogactwo kulturowe oraz etniczne. Pokazuje Chiny z innej strony niż ta powszechnie znana. Pisze o małych wioskach na południu i zróżnicowaniu nacji zamieszkujących ten kraj. Ta książka jest inna niż wszystkie, które dotychczas ukazały się w Polsce. Czytelnik nie znajdzie w niej typowych tematów kojarzących się z Chinami. Autorka nawiązuje do nich, jeśli wymaga tego kontekst, jednak na ogół skupia się na tych aspektach życia w Państwie Środka, które przeważnie pomija Wielka Historia - na codzienności ludzi zamieszkujących chińskie wioski i miasteczka.

Źródło: https://bezdroza.pl/